Sam Claflin: Faktycznie, nie kwalifikowałbym tego filmu jako komedii romantycznej. On wychodzi poza ograniczenia tego gatunku.
To może romantyczny komediodramat?
Sam: Widzisz, dużo dziś z Lily o tym rozmawialiśmy. Tym, co pozwala się temu filmowi wyróżnić, jest dość mroczny temat. No, może nie mroczny, a poważny. To film o dziewczynie, która musi pożegnać się ze swoimi marzeniami, ponieważ niespodziewanie zachodzi w ciążę. Od tego momentu jest zmuszona swoje życie układać na nowo. Musi pogodzić się z wpływem, jaki dziecko będzie miało na jej życie. To się zdarza wielu ludziom. Nie da się tego obejść. Dzięki temu tematowi film trafia do serca. Niejednej osobie łatwo się będzie z bohaterką utożsamić.
Lily, co cię do tej postaci przekonało?
Lily Collins: Zawsze chciałam zagrać Brytyjkę. Zawsze też chciałam zagrać kobietę w ciąży (śmiech). No i marzyłam, by wystąpić w komedii romantycznej, a w zasadzie komediodramacie. Bardzo spodobało mi się, że Rosie jest tak zdeterminowaną, pełną pasji młodą dziewczyną o silnej woli. Ale jednocześnie jest bardzo krucha i łatwo ją zranić, jest naiwna i przestraszona, bo zaczyna dorosłe życie. To połączenie sprzeczności wydało mi się bardzo prawdziwe. Ona nie czyni z siebie ofiary i nie pozwala sobie na to, by ktoś to robił. Łączy w sobie siłę i niepewność.
Ciekawie zarysowany jest jej związek z córką.
Właśnie. Taki związek łączy mnie i moją mamę - jesteśmy najlepszymi przyjaciółkami. Rosie to młoda mama, której dziecko wcale nie rujnuje życia. Wręcz przeciwnie, ono jej życie wzbogaca. Ostatecznie Rosie kupuje hotel. Kto wie, może gdyby poszła do szkoły i nie urodziła dziecka, nie spełniłaby tego marzenia. Ważne dla mnie było pokazanie, że życie młodej mamy może być inspirujące, wcale nie musi być gorsze.
Sam: Alex spodobał mi się, bo jest człowiekiem rodzinnym. Jest... mną, w zasadzie. To chyba pierwszy film współczesny, w którym zagrałem. Mogłem mieć swoją fryzurę i swój akcent. Miałem okazję w końcu uwolnić się od science-fiction i fantasy (śmiech). Dla odmiany mogłem poczuć się swobodnie. To wszystko stało się organicznie, bardzo naturalnie. To było takie proste i dawało mi tyle radości!
No właśnie, pomiędzy wami na ekranie jest naturalna chemia.
Lily: Nie wypowiadaliśmy wyuczonych słów, ale żyliśmy tą historią. Od pierwszego spotkania czuliśmy się ze sobą swobodnie. Od razu uwierzyliśmy, że łączy nas wspólna przeszłość. W końcu nasi bohaterowie znają się od trzeciego roku życia.
Wierzycie, że istnieje coś takiego, jak przyjaźń pomiędzy kobietą a mężczyzną? Bez podtekstów seksualnych?
Lily: No cóż, w ich przypadku te podteksty istnieją... Nie wiem, to trudne pytanie, ale myślę, że tak.
Sam: Hmmm, chyba tak, ale to jest bardzo trudne.
A wierzycie w przeznaczenie?
Lily: Zawsze wierzyłam, że nic nie dzieje się bez przyczyny. Nawet jeśli ci się to nie podoba, myślę, że można wyciągnąć z tego jakąś naukę - o sobie czy o innych. Każdy, kto pojawia się w twoim życiu, pojawia się z jakiegoś powodu. Wszystko ma swój wyższy cel. To pomaga ci się rozwijać, dojrzewać.
Sam: Wierzę w przeznaczenie. Jako nastolatek popełniłem kilka błędów, ale gdybym tego nie zrobił, prawdopodobnie nie siedziałbym teraz na tej kanapie. Jestem wdzięczny za te pomyłki, bo one później w życiu przyniosły mi wiele dobrego. Możemy nie znać celu, w jakim się pojawiają, ale zwykle coś nam później dają.
Wasi bohaterowie kochają się, ale poślubiają kogoś innego. Jaka jest och motywacja? Dlaczego ludzie tak robią?
Sam: Wydaje mi się, że oni nie byli gotowi na związanie się ze sobą. Najpierw musieli zboczyć z tej drogi, przejść przez różne związki, by potem się odnaleźć i zrozumieć, że się kochają. Mieli momenty, że czuli, że łączy ich miłość, ale byli w różnych miejscach, daleko od siebie. Zastanawiali się, czy warto kochać kogoś, kto nie odwzajemnia tej miłości.
Lily: Trudno im się związać, bo są bardzo bliskimi przyjaciółmi. Polegają na sobie w większym stopniu, niż sobie zdają z tego sprawę. Nie chcą ryzykować i wyznawać miłości nie wiedząc, co czuje druga strona. I w ten sposób rujnować to, co zawsze między nimi było. Bardzo siebie cenią i szanują. Dlatego powstrzymują się przed wyznawaniem sobie uczucia. Rosie nawet chce wybrać tego "drugiego w kolejce". W końcu jednak odnajdują siebie. To potwierdza moje wcześniejsze słowa, że wszystko dzieje się z jakiegoś powodu.
źródło
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz